Dopadła mnie wena twórcza o 1 w nocy 28tego grudnia 2014. roku.
Chcę Ci przekazać tyle rzeczy na raz i nie wiem, od której zacząć.
Pewnie sporo czasu minie, nim kolejny raz niechcący wpiszesz ano- zamiast czegokolwiek innego w wyszukiwarkę i naciśniesz enter. Wejdziesz na tego bloga i przeczytasz te słowa. Ale one są dla Ciebie.
Chcę Ci przekazać, jak bardzo tęsknię. Wyjechałeś tak dawno, 21wszego. Spotkamy się prawdopodobnie pojutrze, 30tego. To 9 dni. Tęsknię. Mój mechanizm obronny, uśmiercanie, jakoś słabo działa. Chciałabym, żebyś teraz przy mnie był, tu, obok, po prawej stronie. Wziął mnie objął ramieniem i po prostu był, siedział, milczał. Wyobrażam sobie teraz właśnie, że tak jest i mimowolnie łzy spływają mi po policzku. Bo tak nie jest. Ale przynajmniej już niedługo będzie... mam nadzieję.
Chcę Ci przekazać, jak bardzo Cię kocham.
Mam problemy z rozróżnieniem tej emocji, bo rzadko kiedykolwiek wcześniej ją czułam i nazywałam. Rzadko ktoś mi ją ukazywał, w przeciwieństwie do Twojej przeszłości. Większość emocji uczyłam się z Panią Anią na bieżąco - ale nie miłości, bo nie było okazji.
Nie prawda. Była. Na samym początku. Spytałam się jej wtedy, skąd mam wiedzieć, czy Ciebie kocham.
Poprosiła mnie, bym opisała, czym dla mnie jest miłość - trudne pytanie.
- Uczuciem, że mogę na drugiej osobie polegać, że zawsze będzie/jest, gdy jej potrzebuję/będę potrzebować, że zawsze pomoże.
- Uczuciem, że mnie doceniasz, że jestem dla Ciebie całym światem, że jestem najważniejsza
- Uczuciem, że czuję się przy Tobie wyjątkowa, kochana, piękna, zgrabna, pewna siebie.
Wtedy poprosiła mnie, bym odpowiedziała, czy spełniasz te punkty. Wtedy spełniałeś. Dziś problem jest z tym ostatnim, ale to problem we mnie. Jak mam widzieć Twoje komplementy, skoro automatycznie je wyrzucam, bo uważam (błędnie?), że są nieprawdziwe...?
Tak bardzo Cię kocham, że nie chcę, byś cierpiał. Nie chcę, byś był nieszczęśliwy, choć wielokrotnie to ja sprawiam właśnie, że tak jest. Nie chcę, by Cię coś trapiło. Nie chcę, byś chodził osowiały, smutny, zamyślony. Chcę natomiast, byś codziennie był szczęśliwy, radosny, uśmiechnięty, zrelaksowany. Chcę byś był zdrowy i wysportowany z dwóch przyczyn. Jedna, najważniejsza, to ta- straciłam bliską mi osobę, bo o siebie nie dbała. Nie dbała o dietę, o ćwiczenia, o siebie. I odeszła. I panicznie się boję, że to samo stanie się z Tobą. Dlatego pilnuję, byś jadł śniadania, byś ćwiczył, byś się nie garbił, byśmy uprawiali jakiś sport razem... Chcę mieć pewność, że z mojej strony zapewniłam sobie, może trochę egoistycznie, że gdyby- odpukać - cokolwiek miałoby się stać, to ja sobie już niczego nie będę mogła zarzucić, że nie dopilnowałam. Druga przyczyna, to moje egoistyczne podejście, że nie chcę chodzić z jakimś niedorajdą sportowym i żywieniowym. Chcę być z kimś zdrowym, bo w zdrowym ciele zdrowy duch.
Tak bardzo Cię kocham, że chciałabym codziennie budzić się i zasypiać przy Tobie, by mieć ewentualną pewność, że -odpukać- gdybyś miał odejść, to byłam przy Tobie, gdy traciłeś świadomość, lub gdy ją właśnie zyskiwałeś rano po raz ostatni...
Tak bardzo Cię kocham, że chcę non stop czuć bicie Twojego serca i wiedzieć, że jesteś i żyjesz.
Tak bardzo Cię kocham, że chcę Ci ulżyć we wszystkim, choć bardzo ułomnie mi to wychodzi.
Tak bardzo Cię kocham, że boję się, że coś zrobię i mnie przestaniesz kochać. Dlatego tak pytam, czy mnie dalej kochasz. Chcę wiedzieć, że dalej to robisz i czy przypadkiem nie zrobiłam czegoś złego.
Tak bardzo Cię kocham, że choć zawsze nie lubiłam polskiej muzyki, tak słucham jej, gdy ją puszczasz.
Tak bardzo Cię kocham, że chcę Cię wiecznie dotykać i sprawiać, że jesteś zadowolony, chcę Ci wiecznie przynosić radość, ukojenie i zaspokojenie.
Tak bardzo Cię kocham, że boję się, że Cię nie zadowalam, ze Ci się nie podobam, że Cię nie pociągam i zaraz przestaniesz mnie kochać i odejdziesz. Wręcz panicznie się tego boję, że pewnego dnia po prostu stwierdzisz - "przytyłaś. Odchodzę", albo "Odchodzę" samo.
Chcę Ci przekazywać codziennie, co robiłam, co myślałam, bo chcę, byś był z tym na bieżąco, żebyśmy ze sobą rozmawiali, żebyś nie był do tyłu. I tego samego chcę dla siebie. Dlatego pytam o różne szczegóły.
Chcę Ci przekazać, że fatalnie znoszę, jak wyjeżdżasz z Krakowa sam. Chcę Ci powiedzieć, że boję się, że -odpukać- coś się stanie w trakcie drogi i nie będę obok. Tak bardzo się boję, jak się nie odzywasz, że coś-odpukać- się stało i nie było mnie obok.
Bo zbyt często mojej Mamy nie było obok mnie i panicznie boję, że nie będąc z Tobą, coś się stanie i ... Tak panicznie się boję, że tak jak ona, powiesz, że nie wracasz dziś, lecz za dzień czy dwa, bo wolisz zostać z rodziną, czy kimś. Niż ze mną. Że podczas, gdy nie będę z Tobą, wybierzesz kogoś innego.
Chcę Ci przekazać, jak bardzo jestem zazdrosna, jak pozytywnie komentujesz inne kobiety. Chociaż wiem, że mam fajną pupę i piersi i nosek, to jestem zazdrosna, jak mówisz, że ktoś inny ma też fajny. Bo co jeśli wymienisz mnie na ją? Bo czy to oznacza, że ja Ci już nie podobam, nie zaspokajam i już nie chcesz ze mną być, bo tamta jest seksowniejsza? Być może wymyślam, ale już chyba zawsze będę (prze)czuła(lona) na tym punkcie.
Chcę Ci jeszcze tyle rzeczy przekazać.
Chcę Ci przekazać, że uwielbiam, jak wykonujesz każdą jedną czynność, jak trzymasz widelec, jak nachylasz całego siebie przy stole, a nie podnosisz ręki, jak piszesz na laptopie, jak budząc się, sięgasz po laptopa, jak z pasją opowiadasz o jakiejś technicznej nowince... Tak bardzo się też boję, że jak będę opowiadać o psychologii czy astronomii, to to Ciebie znudzi, nie spełnię Twoich oczekiwań i ze mną zerwiesz. Dlatego milczę i niechcący kopię grób swoim pasjom.
Chcę Ci przekazać, że widzę, jak wiele poświęcasz dla mnie, jak się zmieniasz dla mnie. Że mi przykro, że jestem taka ułomna, że aby być ze mną, musisz się do takich rzeczy poświęcać. Przepraszam za to.
Staram się pracować nad tym.
Chcę Ci przekazać, jak fajnie było w Prz., jak malowaliśmy okna w domku. Jak fajnie było wtedy, jak spaliśmy razem w całkowicie nowej pościeli, że mamy tyle fajnych fotek z wtedy.
Chcę Ci przekazać, jakie fajne zrobiłeś ognisko na koniec wyjazdu.
Chcę Ci przekazać, ile radości sprawia mi przebywanie z Twoją rodziną. Jak lubię Twojego brata średniego i najmłodszego. Chcę Ci przekazać, że średnio lubię spać w Twoim rodzinnym mieście na pojedynczym łóżku, bo często nie mogę zasnąć... i to, że mi zabierasz kołdrę i odwracasz się tyłem :)
Chcę Ci przekazać, jak super było na naszej rocznicy! Jak super było na Babiej Górze, chociaż nie lubię gór! Jak fajnie było z Tobą w saunie w hotelu, w tym podwójnym, wielkim, wygodnym łóżku, na tym lodowatym basenie i w tym gorącym brodziku...
Chcę Ci przekazać, jaką super rocznicę Ty przygotowałeś! Że doceniam, że zabrałeś mnie do Teatru, że się odstroiłeś, że potem przygotowałeś pyszną kolację przy świecy (-cy ;) )! Chcę Ci przekazać, jakie fajne Mikołajki mieliśmy i jak mi się podobało zbudzenie się przy Tobie i czucie bicia Twojego serca obok! Jak fajnie zareagowałeś na pasty do zębów i sok :) Jaki super prezent Ty mi dałeś!
Chcę Ci przekazać, jak fajnie się jechało z Tobą 50tką na dworzec ostatnio i jak mówiłeś, że jeszcze czegoś nie zrobisz, bo ja bym się nie... :)
Chcę Ci przekazać, jak miło mi było, że w urodziny mojego Taty siedziałeś i rozmawiałeś z nami, że pomogłeś mu ze sprzętem, że przygotowałeś taki fajny prezent na Mikołaja Jemu i Babci.
Jak miło było na wycieczce w Parku Dinozaurów, w Warszawie, w Żywcu, z Twoją rodziną w górach, w Bochni, w Wadowicach na kremówkach, w Pyrzowicach... i w wielu innych miejscach, o których nie pamiętam, a po których zdjęcia, które mi przypominają.
Chcę Ci jeszcze przekazać, jak bardzo tęsknię. Chciałabym, żebyś tu, teraz, obok. Po mojej praw... nie, lewej. Lewej stronie. Leżał. A ja przytulona do Ciebie, do ramienia.
O tym marzę.
I mam nadzieję, że usnę z takim marzeniem, a już za dwa dni ono się spełni.
Dobranoc, Skarbie.
Twoja Ania.