niedziela, 4 listopada 2012

142. I'm not eating

Naszła mnie jakaś mania sprzątania... musi być czysto. Bez kurzu. Odkurzona podłoga, meble bez grama kurzu, wszystko się błyszczy i pachnie Prontem. Wolne dni chyba niedobrze na mnie wpływają.

Byłam wczoraj z moimi przyjaciółkami w Alchemii (taka 'kawiarnia' krakowska, bardzo specyficzna). Wypiłam czekoladę migdałową i kufel piwa z sokiem i miałam mega ochotę na pizzę, albo kuchnię chińską. Ale wiecie, co najciekawsze? Że ja nie chciałam ich zjeść jako tako. Chodziło o ich wygląd, zapach, dotyk i smak. W moich wyobrażeniach ja je to wszystko brałam do ust i.. nie połykałam. Pod koniec spotkania bardzo chciałam się zważyć. Nie wiem, czemu tak. Nagle chciałam wskoczyć na wagę i upewnić się chyba, że to były tylko myśli, a nie rzeczywistość. Ech.

Nie jem. Tylko piję napoje mleczne typu Activia, czy Bakomy jogurt 0%. Wizja zjedzenia mnie przeraża. Połknięcia, fuu... ja wiem, że wtedy od razu waga skoczyłaby niemiłosiernie do tych 55kg. A sama nawet nie wiem, czemu akurat 55kg. Ale nie chcę. Nic związanego z 5, no, prócz ocen ;)
 A propos, we wtorek mam sprawdzian z całego średniowiecza... A nic nie umiem. Miałam się uczyć, twórczo wykorzystać te 4 dni wolnego. Śmiechu warte te moje postanowienia...

Chyba zaraz jednak przynajmniej coś tknę na ten sprawdzian, skoro jutro mam jechać po wywołane zdjęcia dla Pani Psycholog i ma przyj przyjść na korki z matmy ;). Ale tak się mi nie chce, już wolę czytać, niee...

Tak se kminiłam ostatnio, że dobrze, że Pani Psycholog kazała mi kupić suplementy. Już wczoraj z rana czułam się paskudnie, a jakoś godzinę po zażyciu wszystko wróciło do normy. Ja kupiłam sobie wita-miner, jeśli któraś chciałaby też zakupić. :)

Rozmawiałam z taką wspólną koleżanką moją i tej dziewczyny, o której pisałam w ostatniej notce. Podobno ta druga (Asia) ma iść do psychologa, że jej siostra już to załatwiła... acha. Mi też obiecała, że pójdzie, miałam jej załatwić, ale ona liczyła, że będę za nią płacić. Mam własne wydatki...

Ależ ja chcę Święta! Tak niewyobrażalnie!
Zaprosiłam już rodzinę Taty na wigilię, wymyśliłam, że to ja będę gotować potrawy, o co, oczywiście, pokłóciłam się z babcią. Już wymyśliłam, co komu pokupuje lub zrobię, jak ozdobię dom i w ogóle. A jak w Krakowie spadł śnieg, to już w ogóle byłam wniebowzięta :)

Idę Was poodwiedzać. Dziękuję za wszystkie komentarze:)

Ach! waga dziś pokazała 48,1. niech ta 8 już zniknie!!

9 komentarzy:

  1. Zniknie zniknie! Już niedługo :)
    Przez Ciebie też mam ochotę na święta! *.* Takie cudowne :D:D:D
    Całuję skarbie ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, dopiero od jakiegoś czasu czytam blogi o Anie, ale tak mnie zainspirowały, że aż sama musiałam założyć.(reklamuje się ;P)

    "Nie jem. Tylko piję napoje mleczne typu Activia, czy Bakomy jogurt 0%. Wizja zjedzenia mnie przeraża. Połknięcia, fuu..." - to zdanie mnie niesamowicie zmotywowało! Ile ja bym dała, żeby też tak traktować jedzenie... Jak to robisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mogę wejść na Twojego bloga:c

      Usuń
    2. No fakt, nie dałam linku

      http://kontrola-i-determinacja.blogspot.com/

      Usuń
  3. ja ostatnio unikam takich kawiarnianych spotkań, w ogóle zaczynam się wykręcać od spotkań z ludźmi bo tam wszędzie jest jedzenie a oni się tym w ogóle nie przejmują... jak powiedziałam koleżance że mam dosyć tych rodzinnych spotkań bo wszędzie jest jedzenie to odpowiedziała 'to chyba dobrze'... chciałabym tak do tego podchodzić i nie musieć się przejmować że waga podskoczy.
    współczuję sprawdzianów i rozumiem, też miałam się uczyć w te wolne dni ale jakoś nie wyszło. a co do świąt, wcale bym ich nie chciała tak szybko. wizja tego jedzenia mnie przeraża. trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi też marzą święta, przed którymi oczywiście zdążymy już strasznie schudnąć ;) Mam nadzieję, że czas do nich upłynie tak szybko jak ostatnie dwa miesiące. Podoba mi się pomysł diety płynnej, trzymaj się ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. ja też chcę święta! Przepraszam, że cię nie dodałam do linków, ale coś mi się spieprzyło. Teraz już jest ok. Może jedz dużo warzyw? Nie przytyjesz od nich a na pewno podłapiesz trochę witamin. xxxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam tak, że muszę mieć wszystko poukładane co do milimetra w pokoju. Taka mała schiza. Ale jak coś się chociaż lekko nie tak to wariuję. Ja też czekam na święta chociaż panicznie się ich boję. Wiesz tyle jedzenia i takie to wszystko kaloryczne. Dlatego muszę dużo schudnąć przed nimi. Wtedy będzie większa motywacja, żeby nie spieprzyć tego co już osiągnęłam.

    Trzymaj się;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki takiemu sprzątaniu spalasz kalorie przynajmniej. Chętnie bym Cię wprowadziła do mojego pokoju, bo u mnie ze sprzątaniem ciężko, ale staram się utrzymywać czystość dla własnej estetyki. Dasz radę z tym sprawdzianem ze średniowiecza, ja ostatnio z tego pisałam i poszedł mi dobrze ;-)

    Trzymaj się chudo!

    OdpowiedzUsuń