niedziela, 11 listopada 2012

147. Nie mam sił

Hej.

Niby na wadze 46,4, a więc mniej i powinnam się cieszyć, to... smutno mi.
Cholernie mi smutno.

Wczoraj byłam na 18tce Adama i Asi. Adama nienawidzę.
To była jakaś dziwna 18tka. Byłam tam z moją przyj- Kaśką- 4 godziny i prawie nikt nie tanczył.
Za to rozmawiałam z takim Mikołajem. Powiedział, że Adam ze swą spółką specjalnie wybili szybę, a potem nie przyznawali się do winy, bo żal im było pieniędzy... moje wkurwienie wtedy osiągnęło szczytu. Wiadomo, co sobie pomyślałam- jakbym była wtedy chudsza, to by się nie stało. Nie mogę. Co za szczyt skurwysyństwa... i chcieli, bym to JA! ich przepraszała, a 2 tygodnie temu udawali, że nic się nie stało, że "nie zatańczysz ze mną? chcesz, bym się obraził na ciebie?". Co za chamy, nie wierzę, nie wierzę! Czym sobie na to zasłużyłam?! Tym, że wtedy tyyle ważyłam?! to był powód, by wybić szybę- specjalnie!- w drzwiach i unikać odpowiedzialności?! Na prawdę? Dobrze! Nie będę teraz jadła! Może w tej sposób nic podobnego już mi się nie przytrafi.
Legenda tamtego domku została przez nich zerwana, pozbawiono mnie czegoś tak... prywatnego.

Jedynym pozytywnym aspektem tej imprezy był Bartek. Na dzień dobry się do mnie uśmiechnął i przywitał, jeszcze w Krakowie. Potem zadzwonił, że poszłyśmy w złym kierunku- choć nie prosiłam o pomoc. Sam z siebie. Do mnie. A potem mnie na wpół jakby objął. Stał w drzwiach, ja chciałam wejść, ale gdy szłam, on patrzył się na mnie i gdy myślałam, że ustapi, on złapał mnie za pas tak, że moje piersi były w kierunku jego klatki piersiowej i mówił, że mam nie wychodzić, że Piotrek chce mi coś ważnego opowiedzieć. Myślałam, że mówili o czymś ważniejszym, bo Piotrek na moment zrobił minę "nie rób tego, nie marnuj!", ale ostatecznie jednak usiadłam z Kaśką i Piotrkiem i zaczął opowiadać historię chrześcijaństwa (xd).
Miło było "być" w jego "ramionach". Potem widziałam, że się zbierał, by podejść, ale nie zebrał się.

Siedziałam z Kaśką pod kominkiem i ona do mnie mówiła, że to nie chodzi o moją dietę, że ona też schudła - ale schudło jej ciało, nic się nie zmieniło, zaczęła mi perswadować, że nie chodzi o mą wagę, że chemia pomiędzy mną, a Bartkiem, była większa, gdy ważyłam więcej, więc czemu uważam, że chudnąc, będzie lepiej... BO BĘDZIE.
Potem zamówiłam taksówkę i wraz z takim Jarkiem, wróciliśmy do Krakowa (cała impreza była w karczmie za Krk).  Kasia spała u mnie i jeszcze długo gadałyśmy... mówiła racjonalnie, że moja "choroba"- nazwała tę chęć chudnięcia chorobą, haha!- jest bardzo mocna i nie rozumie, czemu przedstawiwszy racjonalne argumenty, ja je odpieram stwierdzeniem "nie, bo jak schudnę- to będzie lepiej!".... ech

A dziś ojciec mówił, że wyniósł z Cz. (nasze stare mieszkanie, w którym spędziłam najlepsze lata mojego życia) wszystkie prawie meble i zostały tylko 2 - taka witrynka (moja ulubiona!) i moje biurko... Wynisósł meble. Dowiedziałam się. Fakt dokonany, zaraz jedzie zmontować nowe. Miło. Tak, dokładnie. Dzięki, że w ogóle spytałeś. Gdy powiedziałam, że nie chcę o tym słuchać, spytałeś się, czemu. Och, serio, nie wiesz?! Nie wiesz, że Cz. to moja kraina szczęśliwa, szczęśliwego dzieciństwa, z miłością, MAMĄ, wspólnymi posiłkami, moim pięknym pokojem, zabawami z Mamą, wspólnymi nocami, Świętami, tajemnicą... Tak. Ograb mnie z tego, brutalniej jeszcze, to nie boli za nadto!

Domek na wsi- zepsuty, Cz.- ograbione. To, gdzie teraz mieszkam, nie moje, znienawidzone. Nie mam domu. Cudownie. Już żadnego.

Kupiłam pierwszą wizytę u Pani Ani (psycholog), bo pomyślałam sobie:
jeśli mam być, albo przynajmniej mieć szansę być, z Bartkiem, powinnam uleczyć swoje stare zmory.
Wczoraj Kaśka mówiła, że Bartek tak, leci na mnie, że mu się podobam, ale.. nic z tym nie robi. Kasia mówiła, że to jego wina, że to on jest ciotą, ale ja mam własną filozofię- jestem za gruba. Tak czy siak, nie zaprasza mnie nigdzie od roku i nasze relacje wyglądają "uśmiechnie się, zagadam pogadamy, dotknie, albo to, co na imprezie" Ale nic więcej. "Gdybyście mieli być razem- już byście byli".
To po co zdrowieć...? I z czego?!

Nie mam zamiaru jeść. Dobrze, że w czwartek wizyta u pani.

* Dla nieznających sytuacji z szybą. W marcu/kwietniu czy maju, zrobiłam imprezę w moim domku podkrakowskim. Wraz z częścią imprezujących wyszłam po alkohol (którego ostatecznie nie kupiliśmy), zostawiając 3 dziewczyny zgonujące pod okiem Adama i jego kolegów (jeden był trzeźwy). Wróciwszy, nie było szyby w drzwiach (w dwóch 2 drzwiach, nawet). Mówili, że to nie oni, ale że się poskładają (a ja się popłakałam- wtedy zawsze po % płakałam)... na trzeźwo, unikali już rozmowy o tym, udawali, że mnie nie ma, potrącali, olewali, to nie oni, oni niewinni... skurwysyny. Specjalnie wybili tą szybę, kurwa, skurwysyni!
[wtedy też Bartek, zobaczywszy mnie już z rozmazanym makijażem, powiedział, że to dziwne widzieć mnie w takim stanie. że myślał, że ja zawsze jestem uśmiechnięta i bez-problemowa. zapytałam się, czemu nie podszedł mnie pocieszyć. odpowiedział, że widząc, ile osób było przy mnie, nie chciał się narzucać. odpowiedziałam, że jego obecność najbardziej by mi pomogła i zamilkliśmy.]

A, no i dzięki za miłe komentarze. Tak, wiem, że powinnam pracować nad brzuchem i to robię.
I, choć wczoraj troche wypiłam na pusty żołądek, nie rzygałam :)

15 komentarzy:

  1. Fajnie, że waga spadła. Niestety niektórzy są wredni i nie czuli... Dobrze, ze był ten Bartek, który choć trochę poprawił Ci humor.
    Naprawdę współczuję sprawy z Cz.
    Dobrze, że nie zajadasz smutków. Przynajmniej dieta skożysta ze smutków. Co nie zmienia faktu, że potrzebujesz pocieszenia. Pamietaj, jesteśmy z Tobą, zawsze Cię wesprzemy!
    Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na ostatnich zdjęciach, ktore wstawiłaś w linkach zauważyłam, że mamy bardzo podobną sylwetkę. Jesteś tylko 4 kg wyższa niż ja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Btw, wyłącz weryfikację obrazkową, bo wkurzająca jest :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję spadku wagi kochana, wspaniale Ci idzie. Niektórzy ludzie to bezmyślne skurwysyny niestety. Trzymaj się kochana, jestem z Tobą ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. czyli to że płaczesz to jesteś 'problemowa'? hahaha co za typ xD sorry ale faceci są naprawdę cofnięci w rozwoju i mega niedojrzali. odchudzasz się dla siebie, żebyś Ty się czuła dobrze w swoim ciele i niech Cię nie obchodzi czyjeś zdanie. trzymaj sie xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. hehe jak dla mnie i tak lekko pomieszane, ale sama wiesz jak jest ;-) zresztą nie ma człowieka który by wcale nie przejmował się niczym, nie? a mnie znowu gardło i głowa zaczyna boleć, niby jem mało ale wcale fajnie nie jest jak z przymusu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. kochana, Twoje problemy nie znikną jak schudniesz. niestety, ale to niczego nie rozwiąże. dlatego właśnie koleżanka widzi u Ciebie chorobę, dobrze że chodzisz do pani psycholog, myślę że z czasem ona Ci pomoże, oby :) a co do tej historii z szybą, to bardzo przykre jak znajomi odwalają takie akcje i jeszcze się nie przyznali do winy... współczuję. a ten Bartek może w końcu się zbierze, co? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ja mam dwie czerwone dziury w gardle, nie było zaszyte, co chwile podrażniane bo ślina i jedzenie, goi się tak ok do dwóch tygodni. boli bardzo, bez przeciwbolowych bym nie dała rady, uszy też bolę, spuchnięta byłam na początku. nie mogę się schylać, podnosić ciężkich rzeczy, jeść ciepłego, biorę jeszcze tabletki żeby nie było krwotoku czy zakrzepów. niby rytunowa operacja ale jednak trochę poważnie to wygląda. na szczęście się goi ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. A tak naprawdę chciałabyś, żeby coś wyszło z Bartkiem? On się wydaje strasznie, ale to strasznie nieśmiały (z tego co opisujesz). Sytuacja z szybą - paskudna.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku, kurza mnie takie towarzystwo gdy niby jest fajnie bawimy sie razem a jak przyjdzie co do czego to wychodzi frajerstwo, no nic głupote nnych trzeba niekiedy zwyczajnie tolerowac, i nie płacz juz wiecej w koncu ejstes taka leciutka!

    OdpowiedzUsuń
  11. Uśmiecham się czytając to wszystko o chłopakach....pamiętam jak sama miałam tyle lat...ehh....fajne czasy. Niestety z przykrością muszę stwierdzić ,ze z wiekiem faceci bardzo nie dorastają i nadal często 'czają' się w stosunku do dziewczyny, która im się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  12. Może zacznę od tego ,że notka bardzo fajna, treściwa - taka jakie lubię komentować :)
    1. Gratuluję pięknej wagi z której kochana powinnaś się cieszyć ! Ale rozumiem ,że zły humor dobił radość ze schudnięcia.
    2.Jeśli chodzi o tą szybę , to na razie uważałabym z osądami, a porozmawiała z tymi chłopakami szczerze. Ze dowiedziałaś się i czy to prawda. Ja zawsze zanim kogoś osadzę staram się z nim szczerze pogadać , bo zawsze jest też druga strona medalu :)
    3.Przestań mówić , że to ile ważysz zależy od twojego losu!!! To ,że jakiś debil wybił Ci szybę to uwierz mi nie zrobił tego bo ważyłaś wtedy więcej. Podejrzewam ,że zrobiłby to nawet jakbyś ważyła 20 kg.
    4. Bartek leci na Ciebie bo jesteś sobą. Myślę ,że nie jest na tyle płytki ,że zależy mu abyś była na skraju wygłodzenia. A raczej myślę ,że faceci lubią jak jest w miarę do czego się przytulić ;p
    5.uważam ,że wmawiasz sobie ,że rozwiązaniem wszystkich problemów jest schudnięcie. Wcale nie , szyba sama się nie wstawi jak schudniesz, jak schudniesz Bartek nagle nie rzuci Ci się do kolan,a Cz. nie będzie ograbione przez Twojego tatę. Musisz poszukać innego rozwiązania tych spraw, bo to ,że na wadze będzie mniej nic nie zmieni a nawet jeśli chodzi o sprawę z Bartkiem może wszystko pogorszyć.
    6. Tata postąpił źle i to samo- zalecam szczerą rozmowę. Co zrobił z tymi meblami? Może da się jakoś odzyskać? Powiedz co Ci leży na serduchu im wszystko będzie okej :)

    Sama wiesz ,że to ,że tyle czasu nie jesz nie jest dobre. Odchudzanie odchudzaniem ale nie przywiązuj do niego aż tak emocjonalnej więzi, bo to nie tędy droga! Nie chce powiedzieć ,że głodówki są złe, bo sama je prowadzę i rozumiem. I myślę ,że ty wiesz ( być może nie dopuszczasz tej myśli do siebie ale wiesz),że wszystko powróciło, że to nie jest już tylko odchudzanie.

    Nie wiem czy ten cały komentarz coś na Ciebie zadziała , czy potraktujesz go tak jak słowa koleżanki przy kominku ( mam nadzieje ,że nie), ale pamiętaj ,że Cię rozumiem, wiem jak to jest.
    Mam nadzieję ,że nie będziesz miała mi za złe ten szczery komentarz ale nie lubię kłamać i mówić ,że wszystko jest okej, jak ni jest. Przemyśl to jak postrzegasz różne sprawy i super ,że chodzisz do Pani Psycholog!
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Szok, wielki szok...zacznijmy od tego że do imienia Adam mam ogroooooomną nienawiść! Więc co to za skurwysyn? Tak trudno było się przyznać..? No nie wierzę w taką głupotę jednak..myślałam, że tacy nieodpowiedzialni ludzie nie mogą być, a tu jednak! Jebać jego i jego paczkę! Czemu nienawidzę tego imienia? Może z czasem, aż zacznie się coś grubszego z nim to opowiem w swojej notce..narazie? Nie mam ochoty psuć sb nerwów nim i tą jego młodocianą dziwką...Tak do chuja Ona ma ile? 14-15 lat, a On 20...no ja pierdole...w dodatku każdy mówi, że jestem od niej 100% ładniejsza, ale niestety grubsza-.- i twierdzę tak samo jak Ty, dopóki nie schudnę i się nie zmienię, z nikim nie będe bo jestem okropnie brzydka i gruba. Ale jestem z Tobą kochanie:* Trzymaj się <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiesz, nie wiem sama czy lubię głód, chcę go pokochać, ale czasem boję się tego uczucia. To takie ambiwalentne...Przez tyle lat nie potrafię się zorientować w anie i moim odchudzaniu... Ach, uwielbiam widok Twojej wagi, jest taki motywujący!
    A z tą szybą to szczera rozmowa może zdziałać cuda! I z tego, co piszesz Bartek jest naprawdę fajny ;-)

    Trzymaj się! ;*

    OdpowiedzUsuń